Przyjęło się uważać, że krótkie utwory wykonywane na początku koncertów symfonicznych pełnią w nich rolę swego rodzaju uwertur (nawet jeśli nimi nie są w ścisłym tego słowa znaczeniu). Jaka jest zatem funkcja kompozycji Ceci n’est pas une ouverture (To nie jest uwertura), napisanej kilkanaście lat temu przez Pawła Szymańskiego na zamówienie Filharmonii Narodowej i Związku Kompozytorów Polskich? Być może podobną, jak słynny obraz francuskiego surrealisty René Magritte'a podpisany „To nie jest fajka” (dzieło wszak fajkę jedynie przedstawia). Porywający utwór Szymańskiego przywodzi na myśl pracę laboranta, który na oczach widowni dokonuje sekcji klasycznych partytur w zbudowanym przez siebie teatrze anatomicznym. Symfonia Klasyczna Sergieja Prokofiewa stanowi zaś frapującą odpowiedź na pytanie, w jaki sposób mógłby komponować Joseph Haydn, gdyby wehikuł czasu przeniósł go do XX wieku. Wyimaginowaną podróż (tym razem w przestrzeni) odbył inny wielki kompozytor, tworzący na początku ubiegłego stulecia. Ibéria, środkowa i najdłuższa część z cyklu Images Claude'a Debussy'ego, uchodzi za jedną z wspanialszych muzycznych ewokacji Hiszpanii, choć kompozytorowi nigdy nie było dane odwiedzić tego kraju. Wiekowemu już wówczas Maxowi Bruchowi trudno ponoć było pogodzić się z końcem romantyzmu. Jego I Koncert skrzypcowy, skomponowany jeszcze za życia Johannesa Brahmsa, osiągnął tak wielki sukces, że mało kto zauważył, iż niemiecki kompozytor napisał jeszcze dwa inne!
Bartłomiej Gembicki