Znajomość dziennej czy rocznej daty powstania utworu to marzenie wielu biografów. Antonín Dvořák był tak wspaniałomyślny, że na partyturze swojego Koncertu wiolonczelowego h-moll zapisał dla potomnych nie tylko datę, lecz także godzinę (11:30) ukończenia dzieła. Obok tego dość oryginalnego datowania (z czasu pobytu kompozytora w Ameryce) znajduje się również podziękowanie dla Stwórcy. Entuzjazm i wdzięczność opuściły jednak Dvořáka, gdy dowiedział się o śmierci Josefíny Čermákovej – jego dawnej, nieodwzajemnionej miłości, a później szwagierki. Z tej okazji postanowił zupełnie zmienić zakończenie utworu, dodając doń codę w formie muzycznego epitafium dla zmarłej aktorki. W części drugiej, pisanej w czasie choroby Josefíny, zacytował swoją pieśń Kéž duch můj sám („Zostaw mnie w spokoju”), szczególnie przez nią lubianą.
Jakby zgodnie z duchem epoki, nieodwzajemnione uczucie legło u podstaw jednej z najgłośniejszych symfonii programowych romantyzmu. Niespełniona, obsesyjna namiętność żywiona przez Hectora Berlioza wobec angielsko-irlandzkiej aktorki Harriet Smithson przenika literacką i muzyczną treść jego Symfonii fantastycznej. Jedno z najbardziej reprezentatywnych dzieł I połowy XIX wieku stanowiło nie tylko eksplozję uczuć i fantazji autora Traktatu o nowoczesnej instrumentacji i orkiestracji, ale również wybuch nieznanych dotąd orkiestrowych barw i zaprzęgniętej w służbę narracji motywiki.